Wydarzenie_1200x628
baner_FBAnt
Baner AWS
wszystkie_wiadomosci

W kinowym uniwersum Sony zadebiutowała postać Michaela Morbiusa!

Długo trzeba było czekać, ale wreszcie to nastąpiło. W kinowym uniwersum Sony zadebiutowała postać Michaela Morbiusa. Większość krytyków nie zostawiła na tym filmie suchej nitki. Czy było aż tak źle? W czwartkowej zapowiedzi tego filmu użyłem tytułu „Wampiry zawitają do kin”, choć przyznam szczerze, że nie miałem pewności czy liczba mnoga w tym sformułowaniu jest zasadna. Okazało się jednak, że tak.

Dość częstym standardem filmów bohaterskich, w których przedstawiana jest nowa postać (tzw. origin story) jest budowanie wrogów tytułowych postaci poprzez ich odbicie lustrzane. Tak więc wrogiem Venoma, który jest symbiotem, był inny przedstawiciel tego kosmicznego gatunku, wrogiem Iron Mana, czyli człowieka w żelaznym pancerzu był jego mentor, który podebrał mu technologię, czy wrogiem Kapitana Ameryki, czyli człowieka, któremu zaaplikowano serum super żołnierza, była inna postać, która przeszła ten zabieg. Przykładów można podawać wiele i tak do tego grona dołączył Morbius. Nie jest to oczywiście nic złego, ale o wiele ciekawsze jest oglądanie wrogów innych niż tytułowa postać – np. cała trylogia Spider-Mana z Tomem Hollandem lub najnowszy The Batman, czy trzecia część Thora. W tym filmie wrogiem wampira był inny wampir. Jednakże nie jest to informacja, która psuje oglądanie filmu jak słynne „kto zabił” w kryminale. W tej recenzji pojawi się kilka takich informacji, ale nie ujmowałbym ich w kategorii spojlerów, więc myślę, że można dalej czytać bez obaw o poznanie szczegółów fabuły.  Morbius – podobnie jak Venom – to moim zdaniem postać tragiczna. Chcą uratować świat, ale z drugiej strony żyje w nich bestia zabijająca, by przeżyć. Co prawda istnieją w obu przypadkach „zamienniki” w ich diecie – Venom może się żywić kurczakami, a Morbius sztuczną krwią, którą wynalazł. Jednakże nie są to w pełni idealne rozwiązania. Nie zawsze też potrafią zapanować nad żądzą krwi.  Dobrą stroną tego filmu była zdecydowanie kreacja głównej postaci przez Jareda Leto. Tak naprawdę zagrał w filmie trzy role. Nadal była to jedna postać, ale wymagająca od aktora różnych umiejętności. Pierwsza z nich to człowiek chory, ledwo chodzący. Na każdym kroku widać wielką nieporadność i towarzyszący mu ból. Pewne zdystansowanie do świata wywołane przejściami i trudami, jakie go spotkały, wieńczy widok człowieka, który uśmiecha się, ale jakby przez łzy. Druga rola to wampir. Rządna krwi bestia zachowująca się jak narkoman na głodzie. Trzecią rolą jest człowiek wyleczony z choroby. Widać w nim z jednej strony radość i nadzieję, która stopniowo przeradza się w strach i obrzydzenie do samego siebie. Ciągłe balansowanie pomiędzy tymi trzema wariantami tej samej postaci pokazuje kunszt aktorski Jareda.  Akcja filmu miała jednak pewien problem. Było widać na początku i końcu filmu pewne wahania scenarzysty. Jakby podjął jakąś decyzję i potem ją kilkukrotnie zmieniał. Niektóre sceny zostawiają więcej pytań niż odpowiedzi. Wynika to prawdopodobnie z tego, że premiera była kilkukrotnie przekładana. Czasami dodatkowy czas służy produkcji, ale nie w tym przypadku. Gdyby nie zwiastuny i ich omówienia z nawiązaniami do komiksów, z którymi zapoznałem się już wcześniej, nie wiem, czy bym się odnalazł. Na szczęście to błędy tylko na początku filmu i w scenie po napisach. Nie psuje to moim zdaniem całości, ale można było zrobić to lepiej. Zaburzono chronologię wydarzeń i nie pokazano wszystkich scen do końca. Częściowo były jednak wyjaśnione później, np. scena z odmową wręczenia nagrody Nobla. Jednakże takie rozwiązanie wprowadzało pewien chaos. Na koniec filmu nie do końca było wyjaśnione, w jakich okolicznościach Sęp wyszedł z więzienia. Wynikało to z faktu, że w uniwersum, do którego przybył, nie popełnił żadnych przestępstw, dlatego został wypuszczony. W filmie jednak nie wspomniano o tym słowa, więc osoba niezorientowana w temacie mogła być lekko zagubiona. Treść tej sceny opowiedział już parę dni temu Daniel Espinosa, dlatego myślę, że nie jest to do końca spojler, skoro wiedzieliśmy o tym przed premierą.  Jak już jesteśmy przy Sępie, to warto wspomnieć o innych nawiązaniach do MCU lub ich braków. Mimo że w jednym ze zwiastunów pojawiło się graffiti z wizerunkiem Spider-Mana, to w filmie tego nie było. Czasami producenci dodają jakieś elementy do zwiastunów, by się o nich mówiło, ale nie trafiają one do finalnej wersji filmu. W scenie po napisach pojawił się też urywek z No Way Home. Jestem bardzo ciekaw dalszych konsekwencji wynikających z umieszczenia tego fragmentu. Szczegółów nie zdradzę, by nie psuć niespodzianki. Jeżeli chodzi o różnice pomiędzy zwiastunami a filmem, to brakowało jeszcze Skorpiona. Nie wykluczone, że pojawi się on w Kraven the Hanter, który ma mieć premierę w 2023 roku.  Sony idzie definitywnie w kierunku stworzenia Sinister Six. Venom, teraz Morbius i przenosiny Sępa z MCU, a za rok  premiery Kraven i Madam Web. W komiksach w skład tej grupy wchodziły różne postacie, więc nie ma pewności, kto pojawi się jeszcze w tym gronie. Możliwe, że z MCU przeniesie się też Mysterio. Prawdopodobnie mogłoby to być powodem tego, że w grudniowym No Way Home pojawiło się pięciu, a nie sześciu antagonistów. Pokazuje to też, że współpraca pomiędzy Marvelem a Sony to małżeństwo z rozsądku, a nie z miłości, bo cały czas studia ze sobą rywalizują i dbają o własny interes. Jak na razie „wojnę małżeńską” wygrywa Marvel, ale kto wie, co będzie dalej?  Zastanawia mnie też jaki związek z Morbiusem będzie miała postać z MCU z zaplanowaną premierą na 2023 lub 2024 rok jaką Blade, czyli łowca wampirów. Czy te produkcje doczekają się cross over’a? Mogło by to być ciekawe posunięcie. Według mnie najlepszym rozwiązaniem dla fanów komiksów byłoby to, gdyby Marvel odkupił wszystkie postacie, które należą do Sony. Ekranizacje komiksów wychodzą im dużo lepiej. Dla osób niezorientowanych w temacie dodam, że Marvel kiedyś stanął na granicy bankructwa, dlatego by się ratować, musiał sprzedać prawa do niektórych postaci. W ten sposób stracił m.in. Hulka na rzecz Universal Pictures czy Spider-Mana na rzecz Sony. Teraz gdy sytuacja jest dużo lepsza, stać ich na odkupienie postaci, ale jak wiadomo Sony, raczej się na to nie zgodzi. Spider-Man w 2021 roku zarobił blisko 2 miliardy dolarów. Nawet licząc same produkcje Venoma, to każdy zarobił niespełna połowę tej kwoty, co jest bardzo dobrym wynikiem w świecie kina. Tym bardziej biorąc pod uwagę, specyficzny czas, w którym wychodziły te produkcje.  Na tym filmie można się dobrze bawić, ale nie można iść do kina ze zbyt dużymi wymaganiami. Film nie jest niestety na poziomie Infinity War czy End Game lub niedawnego The Batman, ale jeżeli komuś przypadł do gustu Venom i jego kontynuacja to myślę, że nie będzie zawiedziony z seansu Morbiusa.  Fot.: Screendaily

Podoba‚ Ci się materiał? Udostępnij go i komentuj - Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna! Chcesz by podobnych materiałów powstawało jeszcze więcej?Wesprzyj nas!

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Starsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Informacje zwrotne w treści
Zobacz wszystkie komentarze

Najnowsze